W weekend na wsi powietrze stało w miejscu, wiatru można było szukać... może w polu ;) a samo siedzenie i "nicnierobienie" było męczące. Na szczęście to była prawdziwa cisza przed burzą! Był deszcz, pioruny, strumienie wody i nawet grad o średnicy półtora centymetra - w sam raz do napojów chłodzących ;) Po godzinnym oberwaniu chmury nadszedł tak upragniony chłodek, temperatura spadła o około dziesięć stopni, w końcu było czym pooddychać! Już nawet perspektywa dalszych upałów dzięki temu ochłodzeniu, wydaje się łatwiejsza do zniesienia... bo podobno upały mają wrócić. Ale damy radę :)
A ponieważ na dworze chłodniej to pozwolę sobie dziś "wkleić" gorrrrące, afrykańskie obrazki.
i podgrzałaś nieco ten poniedziałek!
OdpowiedzUsuńjak nie lubie afro motywów tak ta serwetka
nawet do mnie trafia-cieplutka taka i energetyczna,mogłabym do niej kiedyś wrócić,moze ??zachęcające obrazki!