Kto nie zna Czerwonego Kapturka ręka w górę :)
Na zlocie forumowym przymierzałam się do zrobienia pudełka z serwetką, którą dostałam od jednej z blogowiczek, tak mi się spodobała, że zapragnęłam ją mieć ;) Tak, tak... czasami sklepik nawet z tysiącami serwetek może jakiejś nie mieć ;) Niestety na zlocie praca mi się "skaszaniła", więc zdarłam Czerwonego Kapturka. Ale nie darowałam sobie przyjemności drugiego podejścia do tego motywu. Tym razem prace przebiegły pomyślnie, poniżej efekty...
Góra w całości oklejona serwetką metodą na żelazko, polakierowana połyskiem. Boki pomalowane po białym na czerwono, lekko przetarte, szczególnie ranty, kropeczki robiłam patykiem do szaszłyków, lakier Syntilor aksamitny (uwaga uzależnia!). W środku sklejokowe serducho pomalowane na czerwono.
Ja jeszcze chwilę jestem w Lublinie, ale za dwie godzinki wybywam weekendowo "w Polskę", sama, na spotkanie z hogis! JUPI!!!
Życzę Wam pogodnego weekendu - łapcie ostatnie promienie letniego słoneczka. Chociaż trzeba mieć nadzieję, że jesień okaże się łaskawa i porozpieszcza nas ciepłymi dniami!
Dziękuję Wam za odwiedziny, komentarze - fajnie, że jesteście :)
Buziaki!
Kejti