Dzisiaj wstałam jak ranny ptaszek, młody jeszcze śpi, więc postanowiłam wykorzystać, jakoś pozytywnie ten wolny czas. Lubię takie poranki... spokojne, w domu ciepło, na dworze zimno, kawka koło mnie i robię to co lubię :) A wczoraj tak się rozpędziłam, że ponaklejałam nawet motywy na plaskate bombki! Kurcze, nie wyobrażam sobie, żeby przed świętami nie zrobić chociaż kilku bombek. W tym roku będą na moje własne świąteczne drzewko, na naszą pierwszą wspólną rodzinną choinkę w nowym mieszkaniu... Już się nie mogę doczekać reakcji Maksa na choinkę, a jeszcze bardziej jak zareaguje na śnieg??
A dziś będzie mało świątecznie. Zrobiłam chustecznik, taki nietypowy. Powiem szczerze, że trudno było mi dobrać motyw do tego kształtu, ale poszperałam w moich zapasach i znalazłam serwetkę idealną ;) Do tego momentu wszystko szło gładko. Zrobiłam kropeczki zieloną, jaskrawą, jak się okazało, patyną (które dominują ostatnio większość moich prac). Odstawiłam chustecznik i wróciłam do niego następnego dnia i stwierdziłam, że wygląda nieładnie, więc zaczęłam ścierać kropy i wszystko zaczęło się mazać, zrobiło mi się zielonkawe tło... I znowu odstawiłam chustecznik. Na szczęście nie na długo ;) Zrobiłam coś na kształt przecierek suchym pędzlem umoczonym lekko w patynie, pokropkowałam czarną patyną, na górze dodałam stempelki, matowy lakier. Oto efekt:
Taki to staroć wyszedł. Mi osobiście się podoba. Powiem szczerze, że często takie prace po przejściach są takimi, które najbardziej lubię ;)
Zapraszam serdecznie do zapisywania się po prezent pod choinkę. Nie zapomnijcie zostawić pod tym postem wpisu, jaki prezent chciałybyście znaleźć pod swoją choinką.
Tymczasem zmykam. Pozdrawiam serdecznie!